Któregoś razu, gdy świat znowu zdawał się walić, zdałam sobie sprawę, że mimo całej swojej ekstrawertycznej natury, w swoim smutku jestem zupełnie sama. Ja jedyna w bezmiarze Wszechświata. Myśl, która kiedyś by mnie przeraziła, oprócz zadziwienia, nie wywołała we mnie większych emocji. Wszak umierając, też jesteśmy sami. Tak zrodził się pomysł zmierzenia się z odartym z maski wnętrzem. Z myślą czystą, wydartą z zakamarków ekshibicjonistycznej poniekąd duszy.
środa, 28 marca 2012
Babski wieczór
Wczoraj spotkalyśmy się w greckiej knajpie z koleżankami z AWFu. Powód? Chciałyśmy pożegnać Gosię, która już dziś wyrusza...na wojnę w Afganistanie. Podporucznik Gosia, sekcja bojowa, dowódca działań operacyjnych. Niebieskie oczy, filigranowa figura...i tytanowy charakter. Spotkanie tradycyjnie suto zakrapiane winem, jak za starych, dobrych, studenckich czasów. Kobiety piekne jak anioły, ale charaktery mają iście diabelskie:) Opowiastkom z przeszłości i żartom nie było końca. Kilka razy popłakałyśmy się ze śmiechu. Ogromna siła i energia bije z takich spotkań. Obiecałyśmy sobie, że po powrocie Gosi znów się spotkamy - będziemy gadać przy winie, opowiadać znowu te same historie i śmiać się do rozpuku. Padniemy nad ranem. A może, jak kiedyś o 2 nad ranem pójdziemy biegać? Dobrze być w kobiecym stadzie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz