środa, 28 marca 2012

Dlaczego lubię być w domu z dziećmi

Godzina 7.00. Pobudka. Uśmiechnięta mordka Kajetana. 10.00 - przyjeżdża tata. Idziemy na spacer. Jest bosko. Słońce nieźle już grzeje, ptaki śpiewają, przyroda budzi się do życia. Zosia karmi wiewiórki , ja robię zdjęcia. Najpierw spacer szybki tempem przez całe Pola MOkotowskie, potem przystanek na placu zabaw. Spotykam koleżankę z córeczką. Gadamy o tym i o tamtym. Wracamy do domu. Jemy. Przychodzi opiekunka po Kajtka, ZOsię dziadek kładzie spać. Wolne. Mam ochotę na pisanie bloga, smakowitą lekturę "Potęgi podświadomości" Murphiego i na rozkminianie pulsometru, który wykorzystam już niebawem w bieganiu. Która praca mi na to to wszystko pozwoliła?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz